czwartek, 19 grudnia 2013

Marchewkowa potrawka

Nie miałam pomysłu na obiad, więc otworzyłam lodówkę i wyszło coś takiego. Mięso wieprzowe w sosie marchewkowym z ryżem.

  • 200 g mięsa wieprzowego (użyłam od szynki)
  • 3 marchewki
  • kawałek selera korzeniowego
  • liść laurowy
  • 1 średni ziemniak
  • garść ryżu
  • sól
  • ostropest
Mięso umyłam, podzieliłam na mniejsze kawałki, włożyłam do garnka podpaliłam płomień pod nim. W suchym i gorącym garnku poobracałam mięso, aby ścięło się biało i nie wypływał sok z mięsa. Od razu dodałam liść laurowy. Następnie zalałam wodą i gotowałam przez pół godziny na małym ogniu, aby zmiękło. Po tym czasie dopiero posoliłam i dodałam pokrojoną w plasterki marchewkę oraz pokrojone w drobną kostkę seler oraz ziemniaka, który zaciągnie sos. Na koniec kiedy sprawdzałam smak sosu i miękkość warzyw dodałam ostropest. 15 min przed podaniem wstawiłam ryż, który ugotowałam z odrobiną wegety (1 garść ryżu na 1 osobę). 

środa, 18 grudnia 2013

Marynowane mięso w słoikach

Po udanym eksperymencie z mięsem w słoikach postanowiłam poszukać czegoś w internecie. Znalazłam interesujący przepis na tzw. kiełbasę słoikową, jednak z mięsem krojonym w 1 -1,5 cm kostkę. Pomyślałam, że to może być coś, gdyż nie przepadam za mielonkami. Nie pamiętam czyj to był przepis, ale wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił. Dobrze, ze zrobiłam z 1/3 porcji
  • 1 kg łopatki wieprzowej bez kości 
  • 1/2 łyżeczki soli
  • peklosól
  • ziele angielskie
  • liść laurowy
  • suszona, mielona papryka ostra
  • pieprz świeżo zmielony
Pokroiłam z namaszczeniem mięso w kawałki około 1 cm, posoliłam, dałam peklosól. Nigdy tego nie używałam, gdyż zazwyczaj nacierałam mięso saletrą potasową. Mięso dobrze natarłam wszystkimi przyprawami z listy i odstawiłam do lodówki na tydzień. Tak przygotowane mięso włożyłam do słoików do 3/4 ich wysokości. Rozmieszałam 1 litr wody z 1 łyżeczką soli. Tak przygotowaną zalewą zalałam mięso w słoikach na wysokość 1 cm powyżej wysokości mięsa. Gotowałam słoiki jeden raz przez 2,5 godziny. Mięso niestety  nie jest bardzo miękkie, ale też nie jest suche, wiórowate. Jak dla mnie za mało słone i brakuje mu jakiegoś wyrazu smakowego, chociażby czosnku.
Szału nie ma, ale i tak trzeba zjeść :)

Poniżej dwa rodzaje mięsa w słoikach do porównania :)

wtorek, 17 grudnia 2013

Mięso w słoikach

Na mięso w słoikach trafiłam w internecie szukając jakiegoś przepisu. Nie wgłębiałam się w treść jak to się robi, jednak postanowiłam sama iść za tym tropem. Popytałam mamy, cioć, cudzych babć :) jak to się kiedyś robiło. Koleżanki babcia powiedziała przepis bardzo prosty z ważną uwagą... im więcej włożysz do słoika tym krócej będzie mógł postać zamknięty. Chyba coś w tym jest, ale zrobiłam różne wersje.
  • 3 kg łopatki wieprzowej bez kości 
  • sól
  • 3 łyżki oleju
  • czosnek
  • ziele angielskie
  • liść laurowy
Początek oczywiście jest taki sam, czyli pokroić mięso w kawałki około 5 cm, dobrze posolić, dałam 1 łyżkę na 1 kg, ale to jest kwestia gustu i smaku. Myślałam, że będzie bardzo słone, ale jest ok. Mięso dobrze natarłam solą i odstawiłam na 2h do lodówki, babcia koleżanki mówiła tylko o 1h ;) Po leżakowaniu mięso obsmażyłam, aby tylko się ścięła wierzchnia warstwa. Tak przygotowane mięso włożyłam do słoików do połowy ich wysokości. Pozostały sok z miseczki, do której przekładałam obsmażone mięso i pozostałość z patelni rozmieszałam z 1 litrem wody i 1 łyżeczką soli. Tak przygotowaną zalewą zalałam mięso w słoikach na wysokość 2 palców powyżej  wysokość mięsa. Do słoików dodałam na przemian także czosnek przeciśnięty przez praskę, ziele angielskie i liść laurowy. W związku z tym każdy słoik ma inny smak mięsiwa.
Gotowałam słoiki dwa dni po 1,5 godziny. Mięso jest bardzo miękkie i nie jest suche, wiórowate.
Niestety zanim wzięłam się za zrobienie zdjęć i opisanie ich, jak widać na załączonych obrazkach, pozostały tylko 3 słoiczki tego mięska :)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Pierogi z kaszą jęczmienną i mięsem mielonym



Chodziła za mną ochota na coś innego... niby pierogi, ale coś z kaszą. Nie wiem czy jeszcze to mój wymysł czy bardzo oklepane. Sama improwizowałam, nie szukałam w żadnych przepisach ani internecie. Połączyłam co mi podeszło pod rękę.
  •  500 g mięsa mielonego wieprzowego
  • 1 woreczek kaszy jęczmiennej (100 g)
  • 2 średnie cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • 1/4 łyżeczki ostrej papryki czerwonej mielonej
  • sól
  • pieprz
  • ostropest
  • 1 łyżka oleju
  • 1 jajko + 1 białko
  • bazylia suszona
Mięso i kaszę podzieliłam na dwie części, gdyż musiałam zrobić wersję dla siebie (z lekkimi odstępstwami, ale mimo wszystko zgodnie z dietą wątrobową :)) i dla pozostałych członków rodziny.
Wersja klasyczna:
Pierwszym moim krokiem było ugotowanie kaszy jęczmiennej. Później dopiero rozgrzałam olej na patelni. Cebulę pokroiłam w małą kostkę, czosnek zmiażdżyłam przez praskę i przesmażyłam na oleju. Następnie dodałam mięso zmielone i usmażyłam wszystko razem.Dodałam ugotowaną kaszę i jeszcze raz wszystko przemieszałam. Doprawiłam solą, pieprzem, papryką i ostropestem. Wszystko dokładnie wymieszałam i odstawiłam do wystudzenia. 
W między czasie zarobiłam ciasto na pierogi (1/2 szklanki ciepłej wody, szczypta soli, 1,5 szklanki mąki pszennej). Do wystudzonego farszu dodałam 1 jajko i dłonią jeszcze raz wymieszałam farsz. Ciasto na pierogi rozwałkowałam, wycięłam kółka za pomocą kubka i kleiłam pierogi.
Wersja dla diety wątrobowej:
Rozgrzałam patelnię i dodałam mięso zmielone i podlałam lekko wodą, aby mięso nie było surowe.Dodałam ugotowaną kaszę i jeszcze raz wszystko przemieszałam. Doprawiłam solą, bazylią suszoną i ostropestem. Wszystko dokładnie wymieszałam i odstawiłam do wystudzenia. Do wystudzonego farszu dodałam 1 białko i dłonią jeszcze raz wymieszałam farsz. Tak przygotowany farsz zawijałam w cieniutkie ciasto na pierogi.

Wrzuciłam pierogi do osolonego wrzątku i gotowałam przez 5 min każdy wsad, aby mieć pewność, że mięso nie będzie surowe. Podałam z przesmażoną na oleju cebulką pokrojoną kosteczkę z solą i pieprzem.

wtorek, 10 grudnia 2013

Knysze z cebulą

Przyznam się, ze pierwszy raz spotkałam się z czymś takim. Przepis udostępniła Dorota Kamińska na Pozytywnej Kuchni.pl
Zrobiłam je na Andrzejki, gdyż wydawały mi się bardzo fajnym pomysłem na przekąskę... także na zimno. Niestety znów miałam rację :) Bardzo dobre i nie ukrywam, że będę je często robić. Dorotko dziękuję <3
  • 1 1/2 szklanki mąki
  • 1/3 kostki drożdży
  • 2 jajka
  • 2 łyżki cukru
  • 3 łyżki miękkiego masła
  • 1/2 kg pokrojonej w pióra cebuli
  • 4 łyżki oleju słonecznikowego
  • 1 żółtko
  • mleko
  • sól, pieprz

Pierwszą czynnością jaką poczyniłam było przygotowanie rozczynu, czyli zasypanie drożdży cukrem, aby upłynniły się. Dodałam do nich także kilka łyżek mleka i przesianą mąkę. Mieszałam do uzyskania konsystencji gęstej śmietany. Odstawiłam do wyrośnięcia w ciepłe miejsce. Gdy podwoiło swoją objętość, dodałam pozostałą mąkę, jajka, odrobinę soli i roztopione masło. Zagniotłam ciasto i ponownie odstawiłam do wyrośnięcia.
Cebulę przygotowałam sobie odrobinę wcześniej, czyli pokroiłam ją w pióra. Przesypałam cebulę na suchą patelnię teflonową, lekko posoliłam i zaczęłam podgrzewać cały czas mieszając. W momencie, gdy cebula zmiękła dodałam olej i podsmażyłam na złoto. Na koniec doprawiłam solą i obficie pieprzem. 
Ciasto rozwałkowałam na około 2 mm placek, wycinamy kubkiem kółka jak na pierogi, nałożyłam farsz cebulowy i sklejałam w trójkątny kształt "(uwaga: to bardzo ważne, aby ciasto było dokładnie sklejone, w przeciwnym razie rozklei się w trakcie pieczenia)". Knysze ułożyłam na natłuszczonym papierze na blaszce,  następnie posmarowałam rozkłóconym żółtkiem i piekłam do uzyskania złoto-brązowego koloru. 
Temperatura: 180-200 stopni C., czas: 15 - 20 min.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Tort imieninowy dla kierowniczki

Tort w kształcie kierownicy - bardzo mi się spodobał pomysł, takie skojarzenie, gdyż uwielbiam PANIĄ WIESIĘ oraz jazdę autem. Wiesia - cudowna kierowniczka, o takiej można tylko pomarzyć, właścicielka złotego serca, wierząca w ludzi, która potrafi czynić cuda <3

Imieninowy wypiek obiecałam tak półsłówkiem w trakcie rozmowy i takiego przekomarzania się. Jednak nigdy nie rzucam słów na wiatr i skoro obiecałam wywiązałam się z obietnicy.
Tort kawowo - orzechowy z nutką procentu zapakowane w kształt kierownicy samochodowej.
Masę kawową zapożyczyłam od alidab. Masa jest bardzo dobra, łatwa i szybka w przygotowaniu. Oczywiście lekko ją przerobiłam po swojemu, gdyż nie byłabym sobą, gdybym nie wrzuciła swoich trzech groszy :)

Biszkopt:
  • 8 jajek
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżka mąki krupczatki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • szczypta soli

Jajka rozdzieliłam na białka i żółtka. Białka ubiłam na sztywną pianę ze szczyptą soli, następnie dodałam cukier. Mieszałam mikserem do momentu całkowitego rozpuszczenia się cukru. Następnie za pomocą plastikowej szpatułki rozmieszałam delikatnie w pianie żółtka, przesiane mąki, proszek i sodę. Wylałam ciasto na blaszkę wyłożoną papierem natłuszczonym i wstawiłam do piekarnika z włączoną funkcją termoobieg.
Temperatura: 120 - 140 st. C., czas: 10 min.
Temperatura: 160 - 180 st. C., czas: 15 min.

Wystudzony biszkopt przecięłam na dwa blaty. Ciasto wyszło dość wysokie i mogłam sobie pozwolić na przekrojenie na trzy blaty, jednak chciała, aby był wyczuwalny smak także ciasta.
Masa orzechowa:
  • 1 szklanka orzechów włoskich / 3/4 szklanki mielonych orzechów
  • 3 łyżki mąki pszennej
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 3/4 l mleka
  • 1 szklanka cukru
  • 1 kostka margaryny do mas

1/2 l mleka przelałam do garnka, dosypałam cukier i zaświeciłam płonień pod nim. W między czasie rozmieszałam w pozostałej ilości mleka oba rodzaje mąk.Tak przygotowaną zawiesinę przelałam do grzejącego się mleka z cukrem. Ciągle mieszałam, aby nie powstały grudki. Po zagotowaniu i zgęstnieniu powstały budyń odstawiłam do przestudzenia. 3 czubate łyżki budyniu odłożyłam do masy kawowej.
Margarynę napowietrzyłam mikserem i małymi porcjami dodawałam budyń. Na sam koniec dodałam odrobinę alkoholu (Soplicę orzechową) oraz zmielone orzechy włoskie. Orzechy sama zmieliłam, gdyż miałam jeszcze zeszłoroczne i czas najwyższy je zużyć.

Masa kawowa:
  • 1 szklanka cukru
  • 4 żółtka
  • 1 kopiata łyżka mąki pszennej
  • 1 szklanka mocnej, zaparzonej kawy (użyłam kawy mielonej)
  • 1 kostka margaryny do mas
  • 3 łyżki budyniu (który odłożyłam z masy orzechowej)
Żółtka z cukrem rozmieszałam mikserem, następnie dodałam mąkę. Kogel - mogel wyszedł bardzo gęsty, więc małymi porcjami dodawałam zaparzoną kawę (przelewałam przez sitko wyłożone ręcznikiem papierowym). Dalej mieszałam za pomocą miksera. Kolejnym krokiem było postawienie na palniku i mieszanie do zagotowania. Zrobiłam to w rondelku, jednak musiałam przelać do dużego garnka, gdyż podczas gotowania krem bardzo powiększał swoją objętość. Krem podczas gotowania zgęstniał, więc zdjęłam z palnika i odstawiłam do wystudzenia.
Margarynę napowietrzyłam i rozmieszałam mikserem z wystudzonym budyniem oraz kremem kawowym. Na końcu obowiązkowo dodałam mały kieliszek oczywiście orzechówki Soplicy. 

Kilka dni wcześniej wydrylowane wiśnie ze słoika zalałam wódką - czystą.

Biszkopt na kierownicę:
  • 2 jajka
  • 2 łyżki cukru
  • 1 1/2 łyżki mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
Jajka rozdzieliłam na białka i żółtka. Białka ubiłam na sztywną pianę ze szczyptą soli, następnie dodałam cukier. Mieszałam mikserem do momentu całkowitego rozpuszczenia się cukru. Następnie za pomocą plastikowej szpatułki rozmieszałam delikatnie w pianie żółtka, przesianą mąkę i proszek. Wylałam ciasto na natłuszczoną tortownicę i wstawiłam do piekarnika z włączoną funkcją termoobieg.
Temperatura: 120 - 140 st. C., czas: 5 - 7 min.
Temperatura: 160 - 180 st. C., czas: 10 min.

W internecie znalazłam obrazek kierownicy, wydrukowałam ją w odpowiedniej wielkości i wycięłam. Przyłożyłam do upieczonego biszkoptu i wycięłam odpowiedni kształt. Przełożyłam masą kawową i obłożyłam masa cukrową zabarwioną na czarno.
Tort złożyłam w sposób następujący:
  • kierownica z biszkoptu i czarnej masy cukrowej + napis z rozpuszczonej czekolady
  • masa cukrowa w kolorze fioletowym
  • masa  orzechowa
  • poncz 
  • biszkopt
  • wiśnie z wódki
  • masa kawowa
  • poncz
  • biszkopt

niedziela, 1 grudnia 2013

Leczo z kiełbasą


Rodzajów leczo jest tyle ilu jest ludzi. Każdy ma swój smak i ulubione składniki. Tym razem jest to podstawowa wersja, którą robię zimą jak nie ma rosnącej w słońcu cukinii czy też pomidorów typu lima czy paprykowe.
  • 1 kiełbasa toruńska lub dwie mniejsze
  • 1 średnia cebula
  • 2 średnie pomidory
  • 3 papryki - często używam różnokolorowe
  • sól
Kiełbasę umyłam, obrałam z flaka i pokroiłam wzdłuż na ćwiartki a później na grubszą ok 1½ - 2 cm kostkę. wrzuciłam do garnka, przykryłam i postawiłam na palniku. Ustawiłam małą moc, aby kiełbasa wysmażyła się i nie spaliła, co jakiś czas mieszając. W między czasie obrałam i pokroiłam w 1 cm kostkę cebulę. Dodałam do kiełbasy, aby zeszkliła się. Pomidory sparzyłam, obrałam ze skóry i pokroiłam na mniejsze fragmenty. Kształt nie ma znaczenia, gdyż i tak rozpadną się podczas gotowania. Podniosłam moc pod garnkiem i gotowałam wszystko przez ok 10 min. Następnie dodałam pokrojone w dużą 2 - 3 cm kostkę papryki. Pod przykryciem gotowałam jeszcze przez 5 min, aby papryka była al dente. Wyłączam palnik i czekam chwilę, aby papryka doszła do oczekiwanej miękkości.

sobota, 30 listopada 2013

Sałatka porowa

Raz w roku zdarza mi się zrobić tą sałatkę, głównie dla rodziny. Jest przepyszna, jednak ciężkostrawna, dlatego jest rzadkim gościem na moim stole. 
  • 1 por
  • 4 jajka ugotowane na twardo
  • sól
  • pieprz
  • szczypta cukru
  • 1½ łyżki majonezu
  • 2 łyżki śmietany kwaśnej / jogurtu
  • kukurydz konserwowa
Z pora obcięłam zielone liści, pozostawiłam tylko białą i lekko zieloną część. Warzywo przygotowałam do umycia i przekroiłam wzdłuż na ćwiartki pozostawiając piętkę całą, aby por nie rozpadł się. Intensywnie listek po listku umyłam pod bieżącą wodą, aby pozbyć się zalegającej ziemi. Warzywo pokroiłam w cieniutki paseczki 1 - 2 mm, wsypałam do miski i zasypałam solą, aby zmiękła. Zawsze uważam na ilość soli, gdyż kiedyś za bardzo sobie pozwoliłam i niestety sałatka była niezjadliwa ;-) Miseczkę przykryłam folią spożywczą i odstawiłam na 1 - 3 godziny. Po tym czasie por powinien być miękki, więc zalałam ok 100 ml wody i odcisnęłam sok z nadmiarem soli. Lepiej dosolić niż jeść przesolone, dlatego ta woda. Do pora dodałam pokrojone w drobniejszą kostkę 7 - 10 mm jajka ugotowane na twardo. Następnie przyprawy do smaku oraz kukurydza konserwową bez zalewy - ilość jest kwestią gustu - zazwyczaj daje ok pół puszki. Jak nie ma kukurydzy to też nie jest problem, wystarczy dodać ciut więcej cukru, gdyż sałatka winna być lekko słodkawa. Na sam koniec dodaje majonez i śmietanę i wszystko dokładnie mieszam. Przekładam do słoiczka, zakręcam i wstawiam do lodówki, aby smaki się połączyły. Zazwyczaj gotowa jest po 1 godzinie, jednak lubię ją dopiero na drugi dzień.



czwartek, 28 listopada 2013

Drobiowa szynka prasowana

Prasowanki dawno już nie robiłam, zapomniałam o tym garnku. Jednak co jakiś czas organizowane porządki sprawiają, że stajemy się odkrywcami skarbów :-) Ten garnek ma więcej lat niż ja, a lubię wracać do korzeni i przygotowywać przeróżne przysmaki dawnymi sposobami.
Tym razem szynkę prasowaną zrobiłam z filetów kurczaka. Lekko martwiłam się, że wyjdzie sucha, jednak dzięki gotowaniu w ścisłym zamknięciu była soczysta i delikatna.
  • 1 kg filetów kurczaka (3 - 4 sztuki)
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka peklosoli
  • 2 łyżeczki soli
Kurczaka umyłam, oczyściłam i natarłam peklosolą i 1 łyżeczką soli. Odstawiłam na 1½ - 2 godziny. Po tym czasie filety umyłam i ponownie natarłam tylko solą. Ząbki czosnku pokroiłam w cienkie plasterki i poukładałam między mięsem. Odstawiłam na ok 15 min, a w między czasie przygotowałam garnek i worek foliowy. Filety ułożyłam naprzemiennie w woreczku, mocno związałam i całość wcisnęłam do garnka. Przykryłam pokryweczką, założyłam sprężynę i uchwyt przytrzymujący. W większym garnku na dnie położyłam szmatkę, włożyłam garnek z mięsem, zalałam ciepłą wodą do ¾ wysokości mięsa. Gotowałam na małym ogniu przez 40 min do godziny. Mam jeszcze piec, więc bardzo powoli mięsko dochodziło mi na płycie pieca.

środa, 27 listopada 2013

Racuchy

W moim domu od małego dziecka racuchy to były smażone drożdżowe pączki bez nadzienia... i najważniejsze musiały mieć "rogi", czyli nieregularne kształty. Im bardziej wystawały te chrupiące wypustki tym lepiej :-) To jest wspomnienie mojego dzieciństwa i mojej kochanej Babci, która zawsze się nasmażyła racuchów na niedzielny rodzinny obiad. Oj, to były czasy...

  • 1½ szklanki mąki pszennej
  • 10 g świeżych drożdży (1 cm z kostki)
  • 1 łyżka cukru
  • ½ szklanki mleka
  • 1 jajko
  • szczypta soli
  • 1 łyżka octu
  • olej do smażenia
  • cukier puder do posypania
Z ciepłego mleka, cukru, łyżki mąki i drożdży zrobiłam rozczyn. Po wyrośnięciu ze wszystkich składników zarobiłam ciasto. Lekko lejące się i delikatne. Obsypałam wierzch odrobiną mąki, aby kożuch nie zrobił się, przykryłam ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Na rozgrzany olej wykładałam łyżką kuleczki, starałam się, aby miały jak najwięcej "rogów" rozciągając przyklejone ciasto do łyżki. Smażyłam na średniej mocy palniku, do momentu zbrązowienia i usmażenia w środku. Racuchy, wielkościowo z łyżki zazwyczaj smażę 6 - 7 min. Wyłożyłam na miseczkę i posypałam cukrem pudrem.

wtorek, 26 listopada 2013

Gołąbki

Gołąbki zawsze robiła moja babcia z mięsa mieszanego wieprzowo - wołowego. Obecnie przy tej cenie wołowiny niestety odpuszczam sobie. Nie kupuję mięsa mielonego zapakowanego próżniowo. Miałam "przyjemność" pracowania w zakładach mięsnych i napatrzyłam się na technologię. Wolę kupić mięso w całości i zmielić w domu.
  • 5 garści mięsa wieprzowego ( około ½ kg)
  • 4 garści ryżu (2 - 3 torebki)
  • 100 g słoniny
  • sól
  • pieprz
  • ½ łyżeczki mielonej papryki czerwonej ostrej suszonej
  • 1 większa cebula
  • 1 łyżka smalcu
  • 1 łyżka ostropestu
  • 1 mała kapusta ( do 1½ kg)
  • ½ słoiczka koncentratu pomidorowego
  • 1 łyżeczka przyprawy do zup, mięs i sosów - wegeta
Mięso, słoninę i cebulę umyłam, podzieliłam na mniejsze kawałki i zmieliłam. Dodałam smalec i lekko przemieszałam. Ryż ugotowałam w osolonej wodzie na półtwardo. Zmielone mięso zasypałam gorącym ryżem, przemieszałam, aby odrobinę mięso sparzyć. W między czasie zagotowałam wodę w garnku, w którym zmieściła się główka kapusty. Wycięłam z kapusty głąb i umieściłam ją w osolonym wrzątku. Sparzyłam liście rozdzielając i wyciągając jeden liść po drugim, aby były elastyczne podczas zawijania gołąbków. Mięso z ryżem przyprawiłam solą, pieprzem, papryką i ostropestem. Dokładnie wymieszałam, aby przyprawy rozprowadzić w całości farszu. Czasami dodaje też odrobinę czosnku i majeranek dla smaku.
Z każdego liścia wycięłam twarde zgrubienie, tak, aby nie przeciąć do końca liścia. Ułatwia mi to pracę podczas zawijania gołąbków. W każdy liść włożyłam farsz i zawinęłam. Uformowane gołąbki ułożyłam w szybkowarze dość ścisło, aby nie rozpadły się podczas gotowania. Koncentrat pomidorowy, wegetę rozmieszałam w 0,7 litra wody. Zalałam gołąbki, zamknęłam garnek i postawiłam na ogniu. Gotowałam przez 40 min nawet do godziny na małym ogniu.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Miodownik Zosi

Kiedyś nieudolnie robiłam to ciasto co święta i inne nadarzające się okazje. Zawsze placki wychodziły mi cienkie i twarde. Zagniatałam ciasto przy właścicielce tego przepisu i podobno robiła tak samo, a jej wychodziły ładne, wysokie placki, które sprawiały, że ciasto po przełożeniu masą naprawdę było wysokie. Po wielu próbach znalazłam swój błąd... margaryna i cukier :-) 

  • 4 szklanki mąki pszennej
  • 1 szklanka cukru
  • 3 jaja
  • 5 łyżek miodu
  • ½ kostki margaryny
  • 1½ łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1 mały kubeczek śmietany ( ok 200 g)
  • szczypta soli

Margarynę roztopiłam z miodem (nie zagotować!), ostudziłam. Wszystkie składniki połączyłam, zagniotłam ciasto. Podzieliłam na 3 części. Każdą część rozwałkowałam na cienki placek i upiekłam na blaszce z jednym prostym rantem ułatwiający zsuwanie ciasta. Blaszkę prostokątną miałam dołączoną do piekarnika przy zakupie. W dwa placki przed upieczeniem powbijałam kawałki orzechów włoskich, jednak to nie jest obowiązkowe
Temperatura: 160 - 170 st. C., czas: 10 - 15 min - do zbrązowienia.

Masa z kaszy manny:
  • ½ l mleka
  • 3 łyżki kaszy manny
  • 1 szklanka cukru
  • 1 margaryna do mas
  • 1 żółtko
  • kwasek cytrynowy
  • dla amatorów - rodzynki

Mleko ugotowałam z kaszą manną i ostawiłam do całkowitego wystudzenia. Rodzynki zalałam wrzątkiem i odstawiłam do napęcznienia. Margarynę utarłam z żółtkiem i dodawałam po trochu ugotowaną kaszę. Na sam koniec dodałam dla przełamania smaku kwasek cytrynowy. Czasami wspomagam się sokiem z cytryny, jednak podczas dodawania go bardzo uważam, gdyż masa lubi mi się zważyć.
Masę podzieliłam na dwie części. Upieczone i przestudzone placki ciasta przełożyłam masą ( na wierzchu układam zawsze ten bez orzechów, aby łatwiej polewę rozłożyć). Na trzeci wierzchni placek bez orzechów nie wykładam masy, gdyż nie wygląda to estetycznie podczas rozprowadzania polewy.

Polewa kakaowa:
  • ½ kostki margaryny
  • 1 czubata łyżka kwaśnej gęstej śmietany
  • ½ szklanki cukru
  • 2 - 3 łyżki kakao
Margarynę rozpuściłam (nie wolno doprowadzić do wrzenia, bo trzeba będzie zacząć od nowa), dodałam cukier, śmietanę i kakao. Dobrze rozmieszałam, aby składniki połączyły się. Odstawiłam do przestudzenia, co jakiś czas mieszałam zbierając tężejący tłuszcz z ścianek rondelka. Polewa po przestudzeniu powinna być gęsta i nie spłynie podczas nakładania na wierzch ciasta. Przed pokrojeniem ciasta obsypałam je odrobiną wiórek kokosowych. Ciasto odstawiłam w chłodne miejsce na noc, aby placki nabrały wilgoci z masy i było miękkie.

wtorek, 12 listopada 2013

Tort: 40 zaliczonych, najlepszego !!! TADEO

Zobowiązałam się upiec torta dla mojego przyjaciela na 40 urodziny i bardzo zainteresowała mnie taka forma, gdyż nie chciałam, aby był to klasyczny wypiek.
Biszkopt:
  • 6 jajek
  • 1 szklanka mąki
  • 1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej
  • ½ szklanki cukru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
Białka oddzieliłam od żółtek. Białka ubiłam na sztywną pianę, dodałam cukier i dokładnie rozmieszałam, aby kryształki nie były wyczuwalne. Następnie dodałam żółtka. Za pomocą drewnianej / plastikowej łyżki małymi partiami rozmieszałam przesiane mąki i proszek do pieczenia oraz sodę. Tak przygotowane ciasto wylałam na blaszkę wyłożoną natłuszczonym papierem do pieczenia oraz do dwóch foremek silikonowych do muffin (na piersi).
Temperatura: 120 st. C., czas: 10 min., później 170 st. C., czas: 20 - 25 min.

Masa budyniowa z chałwą
  • ½ litra mleka
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 1 łyżka cukru
  • 1 kostka masła
  • 2 - 3 batony chałwy
  •  1 szklanka orzechów w całości lub 1/2 szklanki orzechów mielonych
Z wszystkich składników ugotowałam budyń, odstawiłam do wystygnięcia.

Masło w temperaturze pokojowej utarłam do białości, następnie dodałam po łyżce budyń, który dobrze rozmieszałam z masłem. TAk powstałą masę podzieliłam na dwie części. Do pierwszej dodałam chałwę, którą pokroiłam na mniejsze fragmenty, aby szybciej się rozpuściła. Postarałam się także, aby odrobina kawałków chałwy była widoczna w budyniu. Do drugiej części masy zmieliłam 1 szklankę orzechów i rozmieszałam. Do każdej z mas dodałam kieliszek orzechówki, aby podkreślić smak masy. Tak powstałe masy odstawiłam w chłodniejsze miejsce, aby odpoczęła.
Poncz:
  • 100 ml ciepłej wody
  • 1 łyżka cukru
  • sok z 1 cytryny / ¼ łyżeczki kwasku cytrynowego
Wymieszałam składniki i gotowe. Czasami dodaje także odrobinę alkoholu.

Na kartce papieru odrysowałam rozmiar blaszki, na której piekłam biszkopt. Na tym fragmencie narysowałam kształt kobiecej figury zaznaczając miejsce piersi i krocza (dużo mi to ułatwiło przy formowaniu torta). Wycięłam nożyczkami kształt kobiety, który posłużył mi do przycięcia biszkoptu.

Przygotowaną papierową formę przyłożyłam do ciasta i wycięłam małym nożykiem oczekiwany kształt. Biszkopt przecięłam na 2 blaty, które nasączyłam ponczem i przełożyłam masą budyniową, najpierw chałwową, później orzechową. Piersi formowałam z upieczonych biszkoptowych muffin. Przecięłam je na 2 blaty i także nasączyłam ponczem i przełożyłam masą. Pozostałą masą nadałam odpowiedni kształt kobiecej piersi, żeby nie wyglądały jak dwie sztuczne wieże :-)
Masę cukrową przygotowałam z przepisu blogu Moje pasje
Przygotowaną i jeszcze ciepłą masę podzieliłam na dwie części i obie zafarbowałam barwnikami spożywczymi. Jedna z lekko różową nutą jako ciało kobiety i fioletowy jako ubranie. Różową masę rozwałkowałam i ułożyłam na torcie, aby imitowała skórę. Z fioletowej masy wycięłam koszulkę i majtki, które ułożyłam na swoich miejscach.
Napis wykonałam z czekolady gorzkiej a opłatkowe euro przywiózł  specjalnie dla Jubilata Narcyz :)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Tort na 40 urodziny

To jest torcik dla mojego przyjaciela na jego imprezę rodzinną z okazji urodzin.
Biszkopt:
  • 5 jajek
  • 1 szklanka mąki
  • 1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej
  • ½ szklanki cukru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
Białka oddzieliłam od żółtek. Białka ubiłam na sztywną pianę, dodałam cukier i dokładnie rozmieszałam, aby kryształki nie były wyczuwalne. Następnie dodałam żółtka. Za pomocą drewnianej / plastikowej łyżki małymi partiami rozmieszałam przesiane mąki i proszek do pieczenia oraz sodę. Tak przygotowane ciasto wylałam na blaszkę wyłożoną natłuszczonym papierem do pieczenia oraz do dwóch foremek silikonowych do muffin (na piersi).
Temperatura: 120 st. C., czas: 10 min., później 170 st. C., czas: 20 - 25 min.
Masa budyniowa z chałwą
  • 3/4 litra mleka
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 1 łyżka cukru
  • 1 kostka masła
  • 2 - 3 batony chałwy
Z wszystkich składników ugotowałam budyń, odstawiłam do wystygnięcia.

Masło w temperaturze pokojowej utarłam do białości, następnie dodałam po łyżce budyń, który dobrze rozmieszałam z masłem. Chałwę pokroiłam na mniejsze fragmenty, aby szybciej się rozpuściła. Postarałam się także, aby odrobina kawałków chałwy była widoczna w budyniu. Tak powstałą masę odstawiłam w chłodniejsze miejsce, aby odpoczęła.

Poncz:
  • 100 ml ciepłej wody
  • 1 łyżka cukru
  • sok z 1 cytryny / ¼ łyżeczki kwasku cytrynowego
Wymieszałam składniki i gotowe. Czasami dodaje także odrobinę alkoholu.


Mus pomarańczowy:
  • filety z 2 pomarańczy
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
  • szczypta cukru
Filety zblendowałam, zagotowałam i dodałam do nich mąkę ziemniaczaną rozpuszczoną w odrobinie wody. Konsystencją przypomina to kisiel, który przełożyłam na naponczowany biszkopt umieszczony w tej samej foremce, w której był pieczony.
Biszkopt przecięłam na 3 blaty, które nasączyłam ponczem i przełożyłam masą budyniową. Na środkowy biszkopt przygotowałam także mus pomarańczowy i  schłodziłam w lodówce. Na ten mus dopiero wyłożyłam masę.
Masę cukrową przygotowałam z przepisu blogu Moje pasje
Przygotowaną i jeszcze ciepłą masę zafarbowałam barwnikiem spożywczym. Fioletową masę rozwałkowałam jak na makaron i ułożyłam na cieście. Skleiłam 3 różyczki, kilka listków i przewiązałam tort bordową wstążeczką. Napis wykonałam z czekolady gorzkiej i mlecznej.