czwartek, 19 grudnia 2013

Marchewkowa potrawka

Nie miałam pomysłu na obiad, więc otworzyłam lodówkę i wyszło coś takiego. Mięso wieprzowe w sosie marchewkowym z ryżem.

  • 200 g mięsa wieprzowego (użyłam od szynki)
  • 3 marchewki
  • kawałek selera korzeniowego
  • liść laurowy
  • 1 średni ziemniak
  • garść ryżu
  • sól
  • ostropest
Mięso umyłam, podzieliłam na mniejsze kawałki, włożyłam do garnka podpaliłam płomień pod nim. W suchym i gorącym garnku poobracałam mięso, aby ścięło się biało i nie wypływał sok z mięsa. Od razu dodałam liść laurowy. Następnie zalałam wodą i gotowałam przez pół godziny na małym ogniu, aby zmiękło. Po tym czasie dopiero posoliłam i dodałam pokrojoną w plasterki marchewkę oraz pokrojone w drobną kostkę seler oraz ziemniaka, który zaciągnie sos. Na koniec kiedy sprawdzałam smak sosu i miękkość warzyw dodałam ostropest. 15 min przed podaniem wstawiłam ryż, który ugotowałam z odrobiną wegety (1 garść ryżu na 1 osobę). 

środa, 18 grudnia 2013

Marynowane mięso w słoikach

Po udanym eksperymencie z mięsem w słoikach postanowiłam poszukać czegoś w internecie. Znalazłam interesujący przepis na tzw. kiełbasę słoikową, jednak z mięsem krojonym w 1 -1,5 cm kostkę. Pomyślałam, że to może być coś, gdyż nie przepadam za mielonkami. Nie pamiętam czyj to był przepis, ale wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił. Dobrze, ze zrobiłam z 1/3 porcji
  • 1 kg łopatki wieprzowej bez kości 
  • 1/2 łyżeczki soli
  • peklosól
  • ziele angielskie
  • liść laurowy
  • suszona, mielona papryka ostra
  • pieprz świeżo zmielony
Pokroiłam z namaszczeniem mięso w kawałki około 1 cm, posoliłam, dałam peklosól. Nigdy tego nie używałam, gdyż zazwyczaj nacierałam mięso saletrą potasową. Mięso dobrze natarłam wszystkimi przyprawami z listy i odstawiłam do lodówki na tydzień. Tak przygotowane mięso włożyłam do słoików do 3/4 ich wysokości. Rozmieszałam 1 litr wody z 1 łyżeczką soli. Tak przygotowaną zalewą zalałam mięso w słoikach na wysokość 1 cm powyżej wysokości mięsa. Gotowałam słoiki jeden raz przez 2,5 godziny. Mięso niestety  nie jest bardzo miękkie, ale też nie jest suche, wiórowate. Jak dla mnie za mało słone i brakuje mu jakiegoś wyrazu smakowego, chociażby czosnku.
Szału nie ma, ale i tak trzeba zjeść :)

Poniżej dwa rodzaje mięsa w słoikach do porównania :)

wtorek, 17 grudnia 2013

Mięso w słoikach

Na mięso w słoikach trafiłam w internecie szukając jakiegoś przepisu. Nie wgłębiałam się w treść jak to się robi, jednak postanowiłam sama iść za tym tropem. Popytałam mamy, cioć, cudzych babć :) jak to się kiedyś robiło. Koleżanki babcia powiedziała przepis bardzo prosty z ważną uwagą... im więcej włożysz do słoika tym krócej będzie mógł postać zamknięty. Chyba coś w tym jest, ale zrobiłam różne wersje.
  • 3 kg łopatki wieprzowej bez kości 
  • sól
  • 3 łyżki oleju
  • czosnek
  • ziele angielskie
  • liść laurowy
Początek oczywiście jest taki sam, czyli pokroić mięso w kawałki około 5 cm, dobrze posolić, dałam 1 łyżkę na 1 kg, ale to jest kwestia gustu i smaku. Myślałam, że będzie bardzo słone, ale jest ok. Mięso dobrze natarłam solą i odstawiłam na 2h do lodówki, babcia koleżanki mówiła tylko o 1h ;) Po leżakowaniu mięso obsmażyłam, aby tylko się ścięła wierzchnia warstwa. Tak przygotowane mięso włożyłam do słoików do połowy ich wysokości. Pozostały sok z miseczki, do której przekładałam obsmażone mięso i pozostałość z patelni rozmieszałam z 1 litrem wody i 1 łyżeczką soli. Tak przygotowaną zalewą zalałam mięso w słoikach na wysokość 2 palców powyżej  wysokość mięsa. Do słoików dodałam na przemian także czosnek przeciśnięty przez praskę, ziele angielskie i liść laurowy. W związku z tym każdy słoik ma inny smak mięsiwa.
Gotowałam słoiki dwa dni po 1,5 godziny. Mięso jest bardzo miękkie i nie jest suche, wiórowate.
Niestety zanim wzięłam się za zrobienie zdjęć i opisanie ich, jak widać na załączonych obrazkach, pozostały tylko 3 słoiczki tego mięska :)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Pierogi z kaszą jęczmienną i mięsem mielonym



Chodziła za mną ochota na coś innego... niby pierogi, ale coś z kaszą. Nie wiem czy jeszcze to mój wymysł czy bardzo oklepane. Sama improwizowałam, nie szukałam w żadnych przepisach ani internecie. Połączyłam co mi podeszło pod rękę.
  •  500 g mięsa mielonego wieprzowego
  • 1 woreczek kaszy jęczmiennej (100 g)
  • 2 średnie cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • 1/4 łyżeczki ostrej papryki czerwonej mielonej
  • sól
  • pieprz
  • ostropest
  • 1 łyżka oleju
  • 1 jajko + 1 białko
  • bazylia suszona
Mięso i kaszę podzieliłam na dwie części, gdyż musiałam zrobić wersję dla siebie (z lekkimi odstępstwami, ale mimo wszystko zgodnie z dietą wątrobową :)) i dla pozostałych członków rodziny.
Wersja klasyczna:
Pierwszym moim krokiem było ugotowanie kaszy jęczmiennej. Później dopiero rozgrzałam olej na patelni. Cebulę pokroiłam w małą kostkę, czosnek zmiażdżyłam przez praskę i przesmażyłam na oleju. Następnie dodałam mięso zmielone i usmażyłam wszystko razem.Dodałam ugotowaną kaszę i jeszcze raz wszystko przemieszałam. Doprawiłam solą, pieprzem, papryką i ostropestem. Wszystko dokładnie wymieszałam i odstawiłam do wystudzenia. 
W między czasie zarobiłam ciasto na pierogi (1/2 szklanki ciepłej wody, szczypta soli, 1,5 szklanki mąki pszennej). Do wystudzonego farszu dodałam 1 jajko i dłonią jeszcze raz wymieszałam farsz. Ciasto na pierogi rozwałkowałam, wycięłam kółka za pomocą kubka i kleiłam pierogi.
Wersja dla diety wątrobowej:
Rozgrzałam patelnię i dodałam mięso zmielone i podlałam lekko wodą, aby mięso nie było surowe.Dodałam ugotowaną kaszę i jeszcze raz wszystko przemieszałam. Doprawiłam solą, bazylią suszoną i ostropestem. Wszystko dokładnie wymieszałam i odstawiłam do wystudzenia. Do wystudzonego farszu dodałam 1 białko i dłonią jeszcze raz wymieszałam farsz. Tak przygotowany farsz zawijałam w cieniutkie ciasto na pierogi.

Wrzuciłam pierogi do osolonego wrzątku i gotowałam przez 5 min każdy wsad, aby mieć pewność, że mięso nie będzie surowe. Podałam z przesmażoną na oleju cebulką pokrojoną kosteczkę z solą i pieprzem.

wtorek, 10 grudnia 2013

Knysze z cebulą

Przyznam się, ze pierwszy raz spotkałam się z czymś takim. Przepis udostępniła Dorota Kamińska na Pozytywnej Kuchni.pl
Zrobiłam je na Andrzejki, gdyż wydawały mi się bardzo fajnym pomysłem na przekąskę... także na zimno. Niestety znów miałam rację :) Bardzo dobre i nie ukrywam, że będę je często robić. Dorotko dziękuję <3
  • 1 1/2 szklanki mąki
  • 1/3 kostki drożdży
  • 2 jajka
  • 2 łyżki cukru
  • 3 łyżki miękkiego masła
  • 1/2 kg pokrojonej w pióra cebuli
  • 4 łyżki oleju słonecznikowego
  • 1 żółtko
  • mleko
  • sól, pieprz

Pierwszą czynnością jaką poczyniłam było przygotowanie rozczynu, czyli zasypanie drożdży cukrem, aby upłynniły się. Dodałam do nich także kilka łyżek mleka i przesianą mąkę. Mieszałam do uzyskania konsystencji gęstej śmietany. Odstawiłam do wyrośnięcia w ciepłe miejsce. Gdy podwoiło swoją objętość, dodałam pozostałą mąkę, jajka, odrobinę soli i roztopione masło. Zagniotłam ciasto i ponownie odstawiłam do wyrośnięcia.
Cebulę przygotowałam sobie odrobinę wcześniej, czyli pokroiłam ją w pióra. Przesypałam cebulę na suchą patelnię teflonową, lekko posoliłam i zaczęłam podgrzewać cały czas mieszając. W momencie, gdy cebula zmiękła dodałam olej i podsmażyłam na złoto. Na koniec doprawiłam solą i obficie pieprzem. 
Ciasto rozwałkowałam na około 2 mm placek, wycinamy kubkiem kółka jak na pierogi, nałożyłam farsz cebulowy i sklejałam w trójkątny kształt "(uwaga: to bardzo ważne, aby ciasto było dokładnie sklejone, w przeciwnym razie rozklei się w trakcie pieczenia)". Knysze ułożyłam na natłuszczonym papierze na blaszce,  następnie posmarowałam rozkłóconym żółtkiem i piekłam do uzyskania złoto-brązowego koloru. 
Temperatura: 180-200 stopni C., czas: 15 - 20 min.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Tort imieninowy dla kierowniczki

Tort w kształcie kierownicy - bardzo mi się spodobał pomysł, takie skojarzenie, gdyż uwielbiam PANIĄ WIESIĘ oraz jazdę autem. Wiesia - cudowna kierowniczka, o takiej można tylko pomarzyć, właścicielka złotego serca, wierząca w ludzi, która potrafi czynić cuda <3

Imieninowy wypiek obiecałam tak półsłówkiem w trakcie rozmowy i takiego przekomarzania się. Jednak nigdy nie rzucam słów na wiatr i skoro obiecałam wywiązałam się z obietnicy.
Tort kawowo - orzechowy z nutką procentu zapakowane w kształt kierownicy samochodowej.
Masę kawową zapożyczyłam od alidab. Masa jest bardzo dobra, łatwa i szybka w przygotowaniu. Oczywiście lekko ją przerobiłam po swojemu, gdyż nie byłabym sobą, gdybym nie wrzuciła swoich trzech groszy :)

Biszkopt:
  • 8 jajek
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżka mąki krupczatki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • szczypta soli

Jajka rozdzieliłam na białka i żółtka. Białka ubiłam na sztywną pianę ze szczyptą soli, następnie dodałam cukier. Mieszałam mikserem do momentu całkowitego rozpuszczenia się cukru. Następnie za pomocą plastikowej szpatułki rozmieszałam delikatnie w pianie żółtka, przesiane mąki, proszek i sodę. Wylałam ciasto na blaszkę wyłożoną papierem natłuszczonym i wstawiłam do piekarnika z włączoną funkcją termoobieg.
Temperatura: 120 - 140 st. C., czas: 10 min.
Temperatura: 160 - 180 st. C., czas: 15 min.

Wystudzony biszkopt przecięłam na dwa blaty. Ciasto wyszło dość wysokie i mogłam sobie pozwolić na przekrojenie na trzy blaty, jednak chciała, aby był wyczuwalny smak także ciasta.
Masa orzechowa:
  • 1 szklanka orzechów włoskich / 3/4 szklanki mielonych orzechów
  • 3 łyżki mąki pszennej
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 3/4 l mleka
  • 1 szklanka cukru
  • 1 kostka margaryny do mas

1/2 l mleka przelałam do garnka, dosypałam cukier i zaświeciłam płonień pod nim. W między czasie rozmieszałam w pozostałej ilości mleka oba rodzaje mąk.Tak przygotowaną zawiesinę przelałam do grzejącego się mleka z cukrem. Ciągle mieszałam, aby nie powstały grudki. Po zagotowaniu i zgęstnieniu powstały budyń odstawiłam do przestudzenia. 3 czubate łyżki budyniu odłożyłam do masy kawowej.
Margarynę napowietrzyłam mikserem i małymi porcjami dodawałam budyń. Na sam koniec dodałam odrobinę alkoholu (Soplicę orzechową) oraz zmielone orzechy włoskie. Orzechy sama zmieliłam, gdyż miałam jeszcze zeszłoroczne i czas najwyższy je zużyć.

Masa kawowa:
  • 1 szklanka cukru
  • 4 żółtka
  • 1 kopiata łyżka mąki pszennej
  • 1 szklanka mocnej, zaparzonej kawy (użyłam kawy mielonej)
  • 1 kostka margaryny do mas
  • 3 łyżki budyniu (który odłożyłam z masy orzechowej)
Żółtka z cukrem rozmieszałam mikserem, następnie dodałam mąkę. Kogel - mogel wyszedł bardzo gęsty, więc małymi porcjami dodawałam zaparzoną kawę (przelewałam przez sitko wyłożone ręcznikiem papierowym). Dalej mieszałam za pomocą miksera. Kolejnym krokiem było postawienie na palniku i mieszanie do zagotowania. Zrobiłam to w rondelku, jednak musiałam przelać do dużego garnka, gdyż podczas gotowania krem bardzo powiększał swoją objętość. Krem podczas gotowania zgęstniał, więc zdjęłam z palnika i odstawiłam do wystudzenia.
Margarynę napowietrzyłam i rozmieszałam mikserem z wystudzonym budyniem oraz kremem kawowym. Na końcu obowiązkowo dodałam mały kieliszek oczywiście orzechówki Soplicy. 

Kilka dni wcześniej wydrylowane wiśnie ze słoika zalałam wódką - czystą.

Biszkopt na kierownicę:
  • 2 jajka
  • 2 łyżki cukru
  • 1 1/2 łyżki mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
Jajka rozdzieliłam na białka i żółtka. Białka ubiłam na sztywną pianę ze szczyptą soli, następnie dodałam cukier. Mieszałam mikserem do momentu całkowitego rozpuszczenia się cukru. Następnie za pomocą plastikowej szpatułki rozmieszałam delikatnie w pianie żółtka, przesianą mąkę i proszek. Wylałam ciasto na natłuszczoną tortownicę i wstawiłam do piekarnika z włączoną funkcją termoobieg.
Temperatura: 120 - 140 st. C., czas: 5 - 7 min.
Temperatura: 160 - 180 st. C., czas: 10 min.

W internecie znalazłam obrazek kierownicy, wydrukowałam ją w odpowiedniej wielkości i wycięłam. Przyłożyłam do upieczonego biszkoptu i wycięłam odpowiedni kształt. Przełożyłam masą kawową i obłożyłam masa cukrową zabarwioną na czarno.
Tort złożyłam w sposób następujący:
  • kierownica z biszkoptu i czarnej masy cukrowej + napis z rozpuszczonej czekolady
  • masa cukrowa w kolorze fioletowym
  • masa  orzechowa
  • poncz 
  • biszkopt
  • wiśnie z wódki
  • masa kawowa
  • poncz
  • biszkopt

niedziela, 1 grudnia 2013

Leczo z kiełbasą


Rodzajów leczo jest tyle ilu jest ludzi. Każdy ma swój smak i ulubione składniki. Tym razem jest to podstawowa wersja, którą robię zimą jak nie ma rosnącej w słońcu cukinii czy też pomidorów typu lima czy paprykowe.
  • 1 kiełbasa toruńska lub dwie mniejsze
  • 1 średnia cebula
  • 2 średnie pomidory
  • 3 papryki - często używam różnokolorowe
  • sól
Kiełbasę umyłam, obrałam z flaka i pokroiłam wzdłuż na ćwiartki a później na grubszą ok 1½ - 2 cm kostkę. wrzuciłam do garnka, przykryłam i postawiłam na palniku. Ustawiłam małą moc, aby kiełbasa wysmażyła się i nie spaliła, co jakiś czas mieszając. W między czasie obrałam i pokroiłam w 1 cm kostkę cebulę. Dodałam do kiełbasy, aby zeszkliła się. Pomidory sparzyłam, obrałam ze skóry i pokroiłam na mniejsze fragmenty. Kształt nie ma znaczenia, gdyż i tak rozpadną się podczas gotowania. Podniosłam moc pod garnkiem i gotowałam wszystko przez ok 10 min. Następnie dodałam pokrojone w dużą 2 - 3 cm kostkę papryki. Pod przykryciem gotowałam jeszcze przez 5 min, aby papryka była al dente. Wyłączam palnik i czekam chwilę, aby papryka doszła do oczekiwanej miękkości.