Pewnego
dnia brakowało mi pomysłu co zjadłabym na obiad, na nic nie miałam
ochoty... Niestety coraz częściej mam takie dni, więc poszłam na
sklepowe łowy. Dojrzałam chude i bardzo mięsiste żeberka.
Skusiłam się na mały kawałek - 2 kostki z ogromną ilością
mięsa, który zaważył ponad pół kg. Przyszłam do domu, ładnie
wzięłam się za obiadek.
- kawałek żeberek
- 1 cebula
- 1 liść laurowy
- 2 ziela angielskie
- sól
- pieprz
- woda
- mąka pszenna na zasmażkę
Żeberka
umyłam i osuszyłam, podzieliłam na fragmenty, nacięłam nożem
błonę, abym mogła podczas gotowania łatwo wyciągnąć kostki i
ułożyłam w rondlu. Podpaliłam płomień pod garnkiem i czekałam,
aż mięso przyrumieni się, a raczej, żeby zamknęły się pory
mięsa. Dzięki temu zabiegowi nie trzeba bardzo przypalać mąki,
aby uzyskać ładny kolor sosu. Następnie dołożyłam do żeberek
pokrojoną w kostkę cebulę, aby lekko się podsmażyła na suchym
dnie rondla. Dopiero, gdy zobaczyłam, iż pozostałości mięsa,
które przywarły do dnia zaczynają palić się zalałam wszystko
wodą do poziomu wysokości mięsa. Dodałam umyty liść i ziele.
Tak gotowałam żeberka przez 1,5 godziny. Dopiero po godzinie
gotowania posoliłam sos. Na sam koniec na suchej patelni podprażyłam
lekko mąkę, która posłużyła mi do uzyskania odpowiedniej
konsystencji sosu. Podałam z gotowanymi i utłuczonymi ziemniakami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za przesłaną wiadomość.
Odpowiedź prześlę w najszybszym możliwym terminie.
Ta wiadomość generowana jest automatycznie.
Pozdrawiam
Coctelera, coś dla ciała i duszy...
Aleksandra