W
moim domu od małego dziecka racuchy to były smażone drożdżowe
pączki bez nadzienia... i najważniejsze musiały mieć "rogi",
czyli nieregularne kształty. Im bardziej wystawały te chrupiące
wypustki tym lepiej :-) To jest wspomnienie mojego dzieciństwa i
mojej kochanej Babci, która zawsze się nasmażyła racuchów na
niedzielny rodzinny obiad. Oj, to były czasy...
- 1½ szklanki mąki pszennej
- 10 g świeżych drożdży (1 cm z kostki)
- 1 łyżka cukru
- ½ szklanki mleka
- 1 jajko
- szczypta soli
- 1 łyżka octu
- olej do smażenia
- cukier puder do posypania
Z
ciepłego mleka, cukru, łyżki mąki i drożdży zrobiłam rozczyn.
Po wyrośnięciu ze wszystkich składników zarobiłam ciasto. Lekko
lejące się i delikatne. Obsypałam wierzch odrobiną mąki, aby
kożuch nie zrobił się, przykryłam ściereczką i odstawiłam w
ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Na rozgrzany olej wykładałam
łyżką kuleczki, starałam się, aby miały jak najwięcej "rogów"
rozciągając przyklejone ciasto do łyżki. Smażyłam na średniej
mocy palniku, do momentu zbrązowienia i usmażenia w środku.
Racuchy, wielkościowo z łyżki zazwyczaj smażę 6 - 7 min.
Wyłożyłam na miseczkę i posypałam cukrem pudrem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za przesłaną wiadomość.
Odpowiedź prześlę w najszybszym możliwym terminie.
Ta wiadomość generowana jest automatycznie.
Pozdrawiam
Coctelera, coś dla ciała i duszy...
Aleksandra